Niestety, te pełne shounenów święta są jeszcze odległe o kilka sezonów. Na szczęście nasi psychodeliczni kuzyni z kontrkultury - los primos de marijuana - obchodzą legendarne doroczne "święto" wszystkiego, co związane z konopiami indyjskimi. Zapraszamy wszystkich do przyłączenia się do zabawy! Dziś entuzjaści zioła ze wszystkich zakątków świata będą skręcać grubego jointa na cześć 420czyli "Nowy Rok Stonera"...
Co to jest 420?
Tegoroczne obchody 420. rocznicy przypadają tuż po Wielkanocy, a więc w idealnym czasie na polowanie na psychiczne easter eggs. Co do samej nazwy święta? 420 nawiązuje do daty wydarzenia, które odbywa się co roku 20 kwietnia. To coroczne wydarzenie ma podwójny cel. Pierwszym z nich jest wzniesienie 24-godzinnego toastu za marihuanę, przy jednoczesnym lobbowaniu na rzecz jej legalizacji w miejscach, gdzie jest jeszcze zakazana.
Jednak dla większości osób palących doobę, rok 420 nie jest definiowany przez żywiołowe protesty na ulicach. Zresztą nie muszą, skoro marihuana jest już od dawna prawny w większości Stanów Zjednoczonych od 2012 roku. Zamiast tego miłośnicy marihuany postrzegają 420 jako dzień, w którym można się dobrze bawić. Aby wyzwolić się z kajdan mainstreamowych zasad (które są bardzo do bani, maaan!).. I aby się wyluzować, zmieniając swój zwykły stan umysłu. Mówiąc prościej, 420 jest stworzonym przez Boga sposobem na wyluzowanie się i wypalenie tony trawki!
Pochodzenie 420
Prawdopodobnie wiesz już, do czego odnosi się 420, dzięki wszystkim nudnym memom, które rozprzestrzeniają się o tej porze roku. Ale istnieje prawdopodobieństwo, że nie masz pojęcia, skąd wzięło się to hasło. Które, przy okazji, wymawia się "cztery-dwadzieścia", a nie "czterysta-dwadzieścia".
Termin 420 po raz pierwszy stał się popularny w latach 70. (tak, tak daleko wstecz!) Dilerzy i użytkownicy trawki mówią o tym sobie nawzajem w ramach żartu. Otwartą tajemnicą jest, że nikt tak naprawdę nie jest pewien, co to oznacza, z punktu widzenia doboru słów. Dla wszystkich intencji i celów memetyczne użycie 420 jako wyrażenia ewoluowało, stając się legalnym miejskim mitem.
Adwokat Keith Stroupdyrektor wykonawczy Krajowej Organizacji na rzecz Reformy Ustawodawstwa dotyczącego Marihuany (NORML)powiedział portalowi sfgate.com o trwałym wkładzie 420 w kontrkulturę:
"Stało się to gigantycznym miejskim mitem i jest to świetna zabawa. Ludzie, którzy palą [trawkę], świetnie się bawią, używając tego kryptonimu, a reszta kraju nie wie, o czym do cholery mówimy".
Niektóre teorie sugerują, że 420 to kod policjantów oznaczający "aktywne używanie marihuany w pobliżu". Inni twierdzą, że 420 to najlepszy dzień, aby się naćpać, ponieważ są to również urodziny Adolfa Hitlera. (heil = wysoki. Rozumiecie?). Tak czy inaczej, te teorie te i wiele innych są rażąco fałszywe.
Strona prawdziwy Twórcami tego klasycznego już hasła nie jest ani CIA, ani żadna inna grupa zadaniowa rządu cieni. Wierzcie lub nie, ale najbardziej wiarygodne źródła wskazują na pięciu kalifornijskich licealistów w latach 70.
Oto ojcowie założyciele 420: Steve Capper, Mark Gravich, Jeffrey Noel, Dave Reddixoraz Larry Schwartz.
Gdzie jest Waldos?
W 1971 r. pięciu uczniów z San Rafael High School zyskało przydomek "Waldos" przez swoich rówieśników z powodu zwyczaju palenia trawki pod ścianą. Aby dodać dodatkową warstwę nauczycielskiego kamuflażu, Waldowie organizowali swoje sesje z marihuaną za wielkim pomnikiem XIX-wiecznego naukowca Ludwik Pasteur.
W jaki sposób tej zgranej grupie poszukiwaczy zioła udało się bez trudu przemknąć przez ograniczone regułami licealne korytarze? W czasach, gdy używanie marihuany (lub jakiejkolwiek innej substancji psychodelicznej). było, cóż, niezgodne z zasadami?
Dla Waldosów było to tak proste, jak skręcenie jointa. Za pomocą tajnego kodu pięciu młodych mężczyzn "wpadało" na siebie na korytarzach i decydowało się na luz i palenie trawki. Oczywiście, ludzie podsłuchiwali, ale czy rozumieli?
"420 Louis".
"Dobra, stary. 420!"
Waldowie zbierali się o 16:20 za pomnikiem Ludwika Pasteura, żeby palić marihuanę. Ich nauczyciele nic nie wiedzieli.
Wspomnienia z psot
Dziesiątki lat później "Waldo" Steve Capper z sentymentem wspominali dni, w których groziło im niebezpieczeństwo The Huffington Post:
"Mogłem powiedzieć do jednego z moich przyjaciół: '420' i to było telepatyczne. On wiedział, czy mówię: 'Hej, chcesz zapalić?'. Albo: "Masz trochę?". Albo: "Czy jesteś teraz naćpany?". To było coś w rodzaju telepatii z samego sposobu, w jaki się to mówiło.
"Nasi nauczyciele nie wiedzieli, o czym mówimy. Nasi rodzice nie wiedzieli, o czym mówimy".
Już samo dostrzeżenie jednego Waldo z wymuskanej ściany jest wystarczająco trudne. Wyobrażacie sobie złapać pięciu Waldków? Władze szkolne przez lata tkwiły w tym po uszy. Cała ta afera była punktem honoru (mrugnięcie, mrugnięcie) dla grupy, jak powiedział Waldo Steve:
"Mamy dowód, że byliśmy pierwsi. To znaczy, to nie jest tak, że napisaliśmy książkę czy coś wymyśliliśmy. Po prostu wymyśliliśmy frazę. Ale to dla nas zaszczyt, że pochodzi z San Rafael".
Waldo śni o Doobie
W wywiadzie dla magazynu Time, "Waldo" Dave Reddix ujawniły, że konopie indyjskie pomogły im poradzić sobie z poczuciem wyobcowania w szkole średniej:
"Znudziła nam się scena piątkowej piłki nożnej z tymi wszystkimi dżokejami. To my siedzieliśmy pod trybunami, paląc doobie i zastanawiając się, co tam robimy".
Waldowie usłyszeli wtedy plotkę o porzuconej uprawie konopi, zaniedbanej, ale wciąż żywej, w pobliżu Stacji Straży Przybrzeżnej Point Reyes Peninsula. Ale mimo licznych "skoków" w poszukiwaniu tej El DoradoGrupa nigdy na nią nie natrafiła.
Wkrótce ich tajny kod wyciekł w San Rafael i zaczął rozprzestrzeniać się poza szkołę, z hojną pomocą zespołu rockowego The Grateful Dead i ich rzesze fanów kochających trawkę. Lata mijały i mijały. Po tym, jak 420 zakorzeniło się w amerykańskiej świadomości i zostało wykorzystane w reklamach przynoszących zyski, Waldowie postanowili raz na zawsze wyrównać rachunki. Zadzwonili do High Times redaktor Steven Hager i pokazał mu kilka dobrze zachowanych listy stempel pocztowy z lat 70-tych - pełen żartobliwych wzmianek o 420.
Tajemnica została rozwiązana.
Marihuana i doświadczenie mistyczne
Jedna rzecz, która łączy konopie indyjskie z psylocybinaSubstancją czynną grzybów magicznych jest zdolność do łagodzenia objawów ciężkiej choroby. lęk. Jednak niewiele osób wie, co się dzieje, gdy zażywa się ziele razem z magicznymi grzybami, magicznymi truflami lub innymi psychodelikami.
Aby odpowiedzieć na to pytanie, naukowcy z Imperial College London zbadano 321 osób w Internecie, które używały marihuany jednocześnie z psylocybiną, LSD, DMT, ayahuaską lub meskaliną.
Wyniki były niesamowite. Marihuana działa jak "dopalacz", który potęguje wyjątkową psychodeliczną podróż każdej substancji!
"[Łączenie marihuany z psychodelikami] wiązało się z wyższymi wynikami w zakresie doświadczeń typu mistycznego, rozpadu ego i zmian wizualnych".
Zasadniczo im więcej marihuany dana osoba użyła w tym samym czasie, tym intensywniejszy będzie efekt psychodeliczny psylocybiny, LSD itp.
"...niektóre osoby mogą używać konopi indyjskich w celu zmieniać efekty lub doświadczenia [wywołane] przez psychodelik, w ten sam sposób, w jaki niektórzy użytkownicy konopi indyjskich zgłaszają używanie konopi indyjskich do "samoleczenia" objawów psychiatrycznych."
Łagodny haj
Warto jednak zauważyć, że sama dawka marihuany powoduje jedynie łagodny wyżlub co najwyżej uczucie bezkresu oceanu. Wzloty wywołane marihuaną rzadko są na tyle wiarygodne lub silne, by spowodować rozpad egoco jest cechą charakterystyczną klasycznych psychodelików, takich jak psylocybina i LSD.
Nie bez powodu archetyp stonera charakteryzuje się zrelaksowaną, wyluzowaną osobowością, z tendencją do "wyluzowywania się" poprzez twórcze marzenia. W przeciwieństwie do nich rośnie liczba osób, które trufle w mikrodawkach aby pomóc przetrwać pracowity dzień w pracy.
Oczywiście, to tylko stereotypy popkultury. Rzeczywiste skutki zażywania narkotyków rekreacyjnych zawsze będą się różnić w zależności od osoby, która je zażywa!
Grzyby: Narkotykowa alternatywa dla marihuany?
Najnowsze dane z Global Drug Survey wykazały, że grzyby magiczne są najbezpieczniejszym narkotykiem do zażywania rekreacyjnego. Są bezpieczniejsze niż LSD, ayahuasca, a nawet konopie indyjskie z niewielką przewagą.
Na podstawie zgłoszonych nawyków narkotykowych ponad 120 000 osób używających narkotyków w 50 krajach, tylko 0,2 proc. osób zażywających shroomy i magiczne trufle musiało trafić do szpitala. Z kolei osoby używające marihuany miały 0,6 proc. którzy musieli skorzystać z pomocy medycznej.
Psilocybina, aktywny składnik grzybków i magicznych trufli, ma brak dawki śmiertelnejjak podano w The Guardian. Dlatego właśnie geniusze techniki z Doliny Krzemowej, a teraz także ludzie z klasy robotniczej, tacy jak my, przyjmują małe dawki (zwane "mikrodawkami") psilocybiny, aby być bardziej produktywnym w pracy. Nowe badania wykazały również, że psylocybina może pomóc w usunięciu objawów depresji w przypadku co najmniej rokbez ryzyka wystąpienia uzależniających skutków ubocznych, jak w przypadku powszechnie stosowanych leków przeciwdepresyjnych.
Dla porównania, marihuana do celów rekreacyjnych została zalegalizowana w 18 stanach i Waszyngtonie dla osób dorosłych powyżej 21 roku życia. W 38 stanach i Waszyngtonie zalegalizowano medyczna marihuana. Choć marihuana nie jest tak silnie uzależniająca jak shrooms, to jednak w większości przypadków uspokaja i jest nieszkodliwa. To właśnie te wyprodukowane w laboratoriach są obecnie przyczyną problemów...
Substancja znana jako syntetyczna marihuana (aka "spice") znalazł się na drugim miejscu wśród najbardziej niebezpiecznych narkotyków w badaniu, zaraz po metamfetamina pod względem liczby wyjazdów karetek na ostry dyżur.
Z całego serca popieramy kampanię na rzecz konopi indyjskich, której celem jest pełna legalizacja (tak jak nasze). Warto jednak przeprowadzić własne badania na temat narkotyków rekreacyjnych. Zawsze kupuj swoje smakołyki z bezpiecznych i renomowanych źródeł!
Wszystkiego najlepszego z okazji 420 urodzin, Psychonauci!
Proszę bardzo!
Szokująco zdrowa historia o tym, jak powstało 420. Kto by pomyślał, że kultowe powiedzonko zaczęło się od tajnego kodu między znudzonymi uczniami? W istocie, ich podstępna legenda będzie żyła dalej. Podobnie jak miejski mit o 420, książka psychodeliczny renesans nadal rozprzestrzenia się daleko i szeroko. Minęły już czasy, kiedy magicznymi grzybkami i marihuaną można było cieszyć się tylko w tajemnicy. Od młodych dorosłych, którzy wreszcie znajdują ulgę w lęku społecznym... po mądrych rodziców, którzy mikrodozują swoją drogę do sukcesu zawodowego, i nie tylko. A zatem - za wszystkich miłośników grzybków i wielbicieli marihuany. Nie przestawajcie czarować i bawcie się dobrze. HAPPY 420!!!